…gdyż niecałe 5 miesięcy dzieli mnie od obrony pracy magisterskiej. A ona, ona leży, kwiczy, woła o pomstę do niebios.
Powstaje w krwawym pocie oraz potoku dziwnych myśli, uderzających o całkiem odmienne tematy niż socjo.
Ambicja to droga do uszczęśliwiania własnego Ja. Aczkolwiek, też do destrukcji: ciągle mało zasług, poklasku (mały suchar: a może tak klaskanie u Rubika?).
Po stawieniu czoła komisji egzaminacyjnej totalna LABA. Tygodniowa bądź też 3-dniowa. Byle odpocząć we wrześniowych promieniach słońca, wylegując się na trawie rozkosznie pachnącej przemijaniem. I do tego muzyka rozbrzmiewająca w słuchawkach: TON, The Nephilim, Riverside, Apocalyptica itp. itd. :))
*mrr* *purr* *purr*…